fbpx

Podróżnik na Wschodnich Kresach

Łukasz to to doktor geografii, obieżyświat i gdańszczanin. Chłopak znad morza, który nie lubi ryb, a pływa tylko w jeziorach. Ewentualnie w oceanach;) Znam go jeszcze z czasów studiów w Gdańsku. Pracowaliśmy razem w przytulnej kawiarni. Pomagał mi się odnaleźć w nowym mieście. Nie sądziłam, że ta znajomość przetrwa tyle czasu, a jednak. Może dlatego, że to Łukasz odnawia kontakt, pyta co słychać i regularnie od kilku lat odwiedza mój Supraśl i okolice. Uwielbia Podlaskie. Tam samo, jak ja Trójmiasto. Już tyle razy namawiałam go na wypad na Suwalszczyznę, za którą przepadam, że w końcu tego roku się zdecydował. Odwołałam mój przyjazd nad morze, by mu pokazać tę baśniową krainę. Oczywiście było ryzyko, że globtroter, który z niejednego nepalskiego garnka jadał, po dżunglach chodził i walczył z wężami, zanudzi się tu i powie – świata nie widziałaś, tu nie ma nic ciekawego. A jednak! Zaryzykowałam wspólny urlop. Wraz z moim mężem, koleżanką i Łukim, ruszyliśmy odkrywać polodowcową Suwalszczyznę, a dokładniej mój ukochany Suwalski Park Krajobrazowy. Cztery dni łażenia wystarczyły na tyle, by zobaczyć główne punkty widokowe, przejść kilka ścieżek poznawczych, pobyczyć się nad krystalicznie czystą Hańczą i innymi, mniejszymi jeziorkami. Niejako przy okazji robienia wspólnych zdjęć, aparat kierowałam na Łukasza. Nigdy mi nie pozował, a tu sytuacja wydawała się naturalna.  – Łukasz, usiądź tam proszę, cyknę Ci fotę! I tak powstawał katalog pamiątkowych zdjęć z Suwalszczyzny. Mamy oczywiście i wspólne, ale bohaterem tego wpisu jest Łukasz, który po raz pierwszy odwiedził Suwalszczyznę i się w niej zakochał. Sam tak wyznał!


Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz
Twój komentarz

NAME
EMAIL
WEBSITE
COMMENT

Kolejny wpis

Magiczna godzina dnia. Spontaniczna sesja kobieca