fbpx

Sesja poślubna w Paryżu. Paris Mon Amour

Magda, a może sesja poślubna w Paryżu? – zapytałam spontanicznie moją przyszłą pannę młodą, sama będąc zaskoczona własnym pomysłem. Paryż musiał jakoś we mnie dojrzewać i w końcu natrafił na odpowiednią parę (i porę). Nie czekałam chyba dłużej niż dziesięć minut na odpowiedź. – Robimy sesję poślubną w Paryżu, postanowione! Patryk też jest zachwycony pomysłem. – odpisała mi Magda. Nie zdążyłam się nawet zastanowić nad tym, co im zaproponowałam. I dobrze, bo jeszcze dopadłyby mnie jakieś wątpliwości i strach przed nieznanym.

 

Sesja zdjęciowa w Paryżu: pierwszy dzień casualowo

Byłam w Paryżu dwa razy, ale minęło 12 lat od ostatniego wyjazdu. Tak więc musiałam odświeżyć pamięć, bo przecież oprócz tego, że leciałam tam jako fotograf, to odpowiedzialność za wybór miejsc do sesji spoczywała na mnie. Skoro już padła propozycja, a para jest pełna entuzjazmu, to trzeba w to wchodzić! – pomyślałam. Relację z naszej sesji zdjęciowej w Paryżu podzieliłam na dwa wpisy. Pierwszy to spacer po tym mieście świateł, sztuki, kultury, kawiarni i inspiracji wszelakich, jeszcze bez galowych ubrań. Trudno byłoby przejść tyle kilometrów na szpilkach i w sukni ślubnej, która jak sami widzicie, jest zamaszysta, pokaźna, barokowa. Magda prezentowała się w niej oszałamiająco, wzbudzając podziw gapiów. Do tej pory się dziwię, jak dała radę upchnąć suknię, garnitur buty, torebkę w walizce. Zatem pierwszy wpis (link niżej) to szwendaczka  po paryskim bruku w zwykłych ubraniach. Właściwie to nie była to żadna sesja, bo łaziliśmy sobie po mieście, przysiadaliśmy w kawiarniach, wchodziliśmy w boczne uliczki. Oswajaliśmy się z Paryżem, delektowaliśmy jego urokiem, nie różniąc się od innych turystów. Jednak mając przy sobie aparat, nie sposób było nie skorzystać. Zatem powstały niejako przy okazji zdjęcia z pierwszego dnia naszego pobytu.

Znajdziecie je tutaj: Zakochani w Paryżu

Sesja zdjęciowa w Paryżu: drugi dzień na galowo

Druga część sesji zdjęciowej w Paryżu to esencja, a zatem to, po co tam polecieliśmy. Magda i Patryk wstali wcześnie rano, zanim przeciętny paryżanin jeszcze zdążył pomyśleć o croissancie z kawą;) Makijaż, włosy, ubieranie się. To wszystko ogarnęli szybko sami. Zanim miasto się obudziło, my już jechaliśmy na sesję zdjęciową. Punkt nr jeden: wieża Eiffla. Nie mogliśmy się spóźnić, bo lada moment zbiorą się tam dzikie tłumy turystów i nici z poślubnej sesji. Jak to w życiu bywa, planować sobie można, a niespodzianki i tak się zdarzą. Autobus, który miał nas zawieźć na właściwe miejsce, nie zatrzymał się na przystanku, a kolejny jechał nieco inną trasą. Wsiedliśmy mimo to, a dzięki temu trafiliśmy pod pustą kawiarnię, której czerwień przyciągnęła nasze oczy. Tu oficjalnie zaczęliśmy poślubną sesję zdjęciową w Paryżu. Nie było czasu do stracenia, zatem kilka minut później jechaliśmy kolejnym autobusem lub szliśmy (z emocji nie pamiętam) w docelowe miejsce. Wieża cała mieniła się biżuteryjnym blaskiem, wyglądając jakby była ze złota w porannym słońcu. Nie byliśmy oczywiście sami, jednak wokół nas nie było też turystów. No to kto, zapytacie. Inni fotografowie z parami ślubnymi;) Wieża Eiffla jednych zachwyca, innych odstrasza i najchętniej widzieliby Paryż bez niej, a jednak stanowi niezaprzeczalny symbol tego miasta. Od zawsze budziła kontrowersje. Ja ją lubię:) Wiecie, że co kilka lat zmienia swój odcień? Oznacza się go jako “brąz wieży Eiffla”.

Wieża Eiffla i co dalej

Kiedy wycisnęliśmy wieżę Eiffla jak cytrynę (hm no może nie jest to najlepsze porównanie heh), ruszyliśmy dalej. Myśl o kawie i croissancie musieliśmy odsunąć jeszcze o godzinę, bo kolejnym przystankiem był Luwr. Wzięliśmy metro, ale zanim wsiedliśmy, zdążyłam zrobić Magdzie i Patrykowi zdjęcie przy rozpędzonym pociągu. Strażnik po chwili był już przy nas, informując grzecznie, że to zakazane. Teraz już to wiem. Pod Luwr wpadliśmy tylko na chwilę, bo turystów było już mnóstwo. Byliśmy tego świadomi i dzień wcześniej musieliśmy wybrać: Luwr o świcie czy wieża Eiffla? Wybór był oczywisty. Tym bardziej, że dzień przed sesją poślubną Luwr został zamknięty, razem z otaczającym go placem. – Ech, chyba jakiś zamach terrorystyczny – machnął ręką sprzedawca kasztanów, jakby to było codzienne i nie warto o tym mówić. Na szczęście nic tam się wielkiego nie wydarzyło. Słońce pod Luwrem było już wysoko, Magda trochę zmęczona i zmarznięta (odkryte ramiona), zatem naszym naturalnym wyborem była kawiarnia. Umówiliśmy się tu na kilka ujęć, ale chcieliśmy po prostu coś zjeść. Przy rue Saint-Honoré wpadła nam w oczy urocza brasserie. Śniadanie typowo paryskie, do wyboru: croissant z kawą i sokiem pomarańczowym, omlet, naleśniki, brioszki z czekoladą. Obiecałam sobie, że kiedyś wrócę z mężem do La Rotonde St. Honoré. Poczułam ducha tego miejsca:)

Chill na paryskim bruku

Po śniadaniu nie było już mowy o szukaniu miejsc na sesje. Zmęczenie trochę odeszło po posiłku, a jednak przyszło coś innego: istne tłumy turystów na każdym rogu. Nie pamiętam tak wielu ludzi z pierwszych wyjazdów kilkanaście lat wcześniej. Myślę, że nie zwracałam na nich uwagi jak teraz, szukając kadrów;) Na samo zakończenie poślubnej sesji w Paryżu w galowych strojach, przystanęliśmy pod jednymi z tysięcy ogromnych, pięknych drzwi. Paryskie drzwi to temat na gruby album fotograficzny.

Co zrobiliśmy z resztą dnia w tym pięknym mieście? Rozdzieliliśmy się na kilka godzin. Ja i Agnieszka (druga fotografka, która nam towarzyszyła i także fotografowała, czego efektów wypatrujcie na jej profilu Leśne Studio ) ruszyłyśmy na szwendaczki, chłonąc atmosferę stolicy. Magda i Patryk wrócili do apartamentu się przebrać i odpocząć. Spotkaliśmy się potem na Montmartre, gdzie też im zrobiłam kilka pamiątkowych ujęć. Czy było warto lecieć do Paryża na poślubną sesję zdjęciową? Za słowa komentarza niech posłużą słowa, jakie Magda wysłała mi po obejrzeniu zdjęć:

” Nie wiem co napisać…Wiedziałam, że te zdjęcia będą piękne, ale to co zobaczyłam to szok…nie umiem wybrać ulubionego zdjęcia, chyba wytapetuję sobie nimi ścianę. Normalne bym Cię nosiła na rękach, jakbyś była obok, przepiękne.”.

 

Dziękuję!

 

sesja ślubna paryżwedding session parisczarno-biała sesja ślubna

 

sesja poślubna w paryżu sesja poślubna paryżsesja ślubna paryż sesja ślubna wieża eiffelasesja ślubna paryżpanna_mloda_paryz sesja ślubna w payżusesja poślubna paryżsesja ślubna w papryżusesja w paryżuwieza_eiffela_sesjasesja pary w paryżu sesja w paryżudeux a paris

 

A to ja z Agnieszką (zdjęcie wyżej, Aga po prawej). W końcu też tam byłyśmy, głosowałyśmy (to był dzień wyborów w Polsce), kilometry schodziłyśmy;) Dzięki Aga za cudowne towarzystwo!

Będzie mi miło, gdy zostawisz komentarz
Twój komentarz

NAME
EMAIL
WEBSITE
COMMENT

Kolejny wpis

Zakochani w Paryżu. Magda i Patryk spacerem przez miasto świateł